środa, 6 sierpnia 2014

Jestem w lekkim szoku

Kupując zabawki dla Pawła zwykle starałam się, żeby były to wyroby dobrych polskich firm. Nie powiem, że nie zdarzało mi się kupować chińszczyzny, bo byłoby to kłamstwem. Wszelkie festyny, odpusty i inne takie kończyły się z zakupem jakiegoś badziewia, którego żywotność zwykle nie przekraczała tygodnia. W poszukiwaniu pomysłów na nagrody w konkursie przeglądałam pozycje na półce Pawła, w poszukiwaniu takich, które byłyby uniwersalne wiekowo. Wzięłam jedną z książeczek do ręki i przypadkowo spojrzałam na tył okładki, a tam napis "Wyprodukowano w Chinach". Zaraz, zaraz, to ja nie będąc pewna firmy wybieram takie zabawki, których Młody na pewno do ust nie weźmie, a tu książka znanego wydawnictwa dla maluchów wyprodukowana w Chinach? Przejrzałam cały regał, ze szczególnym zwróceniem uwagi na konkretne wydawnictwo i trzy sztuki skierowane do najmłodszych made in China. Wszystkie trzy pozycje wydane przez Olesiejuk, z czego jedna pogryziona doszczętnie. Na pewno dokładniej będę się przyglądać każdej książeczce wydanej przez wydawnictwo Olesiejuk przed zakupem, a mam na oku kilka pozycji szczególnie na okres Bożego Narodzenia. Ale tak czy owak niesmak pozostaje.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz