Tak sobie myślę, że wiadomo, człowiek ma zawsze jakieś problemy, jakiś strach często nam towarzyszy, ale tak naprawdę boję się od niecałych czterech lat. Wszystkie lęki sprzed ciąży są niczym w porównaniu z tym, co czuję od tamtej pory. Najpierw strach o maleństwo w brzuchu i liczenie każdego dnia, byle tylko donosić ciążę do bezpiecznego momentu. A od kiedy Paweł się urodził jest już tylko gorzej, zmartwienia nie mają końca. Dzisiaj od rana, a właściwie już od wczoraj biega wokół milion myśli i nie chcę się już rozwodzić nad ich tematem, ale wszystkie krążą wokół Pawła. Niestety pogoda wcale nie działa na korzyść pozytywnego myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz